Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

czwartek, 12 marca 2015

Wypad do Anglii - przepiękny Durdle Door i Swanage

Jak to mówią, to co dobre - szybko się kończy, tak samo było z naszym wypadem do Anglii w odwiedziny do Mojej Kochanej Soni, autorki tego bloga,  dni minęły bardzo szybko, mimo, że byliśmy tam 5 dni, pięć pięknych słonecznych dni, co do Anglii jest niepodobne. Szczerze mówiąc to chyba mamy jakieś fory gdzieś tam na górze, bo w zeszłym roku na naszym weekendowym wypadzie do Soni, pogoda tez była idealna, nie żebym narzekała, ciszyłam się ogromnie, bo dzięki pogodzie mogliśmy coś nie coś tej Anglii zobaczyć.

Wyjazd owocował w piękne widoki i dobre jedzenie, czyli to, co tygryski lubią najbardziej. Dzisiejszym wpisem chciałam pokazać Wam jakie piękne miejsce skrywa Anglia, południowa Anglia. O Durdle door słyszałam już co nie co jako nastolatka, kiedy to bardzo interesowałam się geografią, lubiłam szperać w internecie i znajdować jakieś ciekawe miejsca, które, zawsze mówiłam, że chce odwiedzić. Takich miejsc na mojej liście jest bardzo dużo, mam nadzieję, że większą część z nich uda mi się zobaczyć, całe życie przede mną, prawda?! Przypomniałam sobie o Durdle door, kiedy to Sonia przeniosła się do Anglii i sama odwiedziła to miejsce, o jaka była moja radość, że jest tak blisko i  że podczas tego wypadu, uda mi się tam pojechać. Durdle door jest najcześciej fotografowanym miejscem Wybrzeża Jurajskiego, bardzo często można znaleźć go na pocztówkach z południowej Anglii i wcale się nie dziwię, miejsce przepiękne, warte zobaczenia. Myślę, że robi wrażenie przy każdej pogodzie, przy słonecznej ma po prostu jeszcze to coś co sprawia, że chcesz się zatrzymać i pomyśleć.

Na małą wycieczkę krajoznawczą wybraliśmy się w piątek, trzeciego dnia naszego pobytu. Na naszej liście były Durdle door i Swanage. Na żadnym z nich się nie zawiodłam, dwa urocze miejsca, od których biło spokojem i harmonią. Na pierwszy ogień poszło Durdle door, droga do niego, od Yeovil, miejsca zamieszkania Soni, zajęła nam około 1,5 godziny, po drodze mijaliśmy piękne staroangielskie budynki i farmy, więc droga wcale się nie dłużyła. Gdy dotarliśmy na miejsce naszym oczom ukazały się najpierw domki letniskowe, a potem ogrom błękitu. Zaparkowaliśmy samochód i nie wiem jak było z innym, ale moje oczy radowały się widokami. Zachwycał mnie błękit i jego odcienie. Na samej górze, nie było jeszcze widać zatoki, zaczęliśmy więc nasz spacer w dół..




A na dole..cuda. Wyłoniła się przepiękna, morsko-zielono-błękitna zatoka, nie potrafię nawet określić koloru w jakim mieniła się woda, robiła ogromne wrażenie.



Po prawej i lewej stronie Durdle door, rozciągają się kamieniste plaże i wapienne klify, które mieniły się w słońcu kilkoma kolorami, widoki zapierały dech w piersiach.


Zaczęliśmy kierować się w dół, trochę ostrym ale momentami także i delikatnym zejściem i w końcu naszym oczom, ukazał się on..


Piękny, delikatnie wychodzący w morze, fikuśnie zakręcony Durdle door. Nie mogłam od niego oderwać oczu, widok był tak spokojny, uspokajający, fale obijały się o jego brzegi, uszy pieścił delikatny szum cofanych przez fale kamieni, było po prostu idealnie.


A z bliska prezentował się jeszcze piękniej, czyż nie?! Mogłoby się wydawać, że to nie Anglia, że to zdjęcie było zrobione w jakimś wakacyjnym okresie, ale nie, Kochani zapewniam Was, to Anglia, 6ego marca bieżącego roku.


Po paru godzinach cieszenia oka wspaniałościami jakie oferowała nam zatoka i fikuśny łuk, postanowiliśmy wybrać się do kolejnego punku na naszej wycieczkowej liście, mianowicie Swanage, małego nadmorskiego miasteczka.

Swanage jest oddalone od Durdle door około pół godziny jazdy samochodem, a po drodze było jeszcze więcej urokliwych dróg i budynków, nie wiedziałam w którą stronę mam patrzeć, głowa tylko chodziła mi na prawo i lewo.


Swanage to małe miasto, ze śliczną plażą i molo. Tak samo jak w przypadku Durdle doora, biło tu spokojem, słychać było szum fal i skrzeczenie mew. Udaliśmy się na mała wycieczkę uliczkami miasta i na plaże.




Wrażenie na mnie robiła staroangielska zabudowa, taką jaką widziałam zawsze w filmach i pamiętam, że zastanawiałam się czy rzeczywiście tak wszystko w Anglii wygląda. Nie zawiodłam się, niskie budyneczki z szarej cegły radowały moje oczy, bardzo podobał mi się ten styl. 



Na molo mieliśmy okazję, zjeść angielskie lody i nakarmić parę mew wafelkami.



A po zwiedzaniu przyszedł czas na obowiązkowego w Anglii, zwłaszcza przy plaży - fish & chips'a! Nie mogliśmy sobie odmówić, zapachy były obłędne. Zdecydowaliśmy się na dorsza i porządną porcje frytek, być w Anglii i nie spróbować fish&chips'a?! Zbrodnia :)



Na dzisiaj będzie na tyle, jeszcze wrócę do Was z widokami, które zachwycały mnie w Anglii i pysznym jedzeniem. Powyższe zdjęcia były robione aparatem aparatem Sony Cyber-shot TX-30, o którym pisałam Wam przy okazji tego wpisu, a zdjęcia z Sonią, kamerką GoPro.

Spodobały się Wam angielskie widoki? Byliście może w Anglii i macie miejsca godne polecenia?
Chętnie o nich poczytam :)

Miłego,
Pat.

4 komentarze:

  1. Piękne zdjęcia! Trafiła Wam się cudowna pogoda. Naprawdę wygląda trochę jak nie-Anglia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne widoki! Faktycznie na pierwszy rzut takie mało brytyjskie ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Pogoda była przecudna, mamy szczęście do pogody przy wyprawach do Anglii :) A miejsce bajkowe, bardziej przypominające wybrzeża Włoch czy też Portugalii, a tu psikus Anglia.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Pat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja przyznam szczerze, że jakbym nie wiedziała co to i gdzie to, to obstawiałabym Włochy :)
    Miłej niedzieli Kasiu! :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...