źródło google.pl
Zapewne każdy z nas wyjeżdżając do obcego kraju, zauważa różnice pomiędzy swoim krajem a krajem który odwiedza. Są one łatwiej i trudniej wytłumaczalne, jedne są zrozumiałe, w których można doszukać się jakieś logiki, a drugie.. no cóż, ciężko je wytłumaczyć. W Danii tych różnic naliczyłam jak na razie 6, są one dla mnie absurdami, których pojąć nie mogę i zastanawiam się co pomysłodawca miał na myśli.
1. Okna
W Danii wszystkie okna otwierają się na zewnątrz, bez wyjątku. W tym przypadku wytłumaczenie jest i w cale nie takie złe - okna otwierane na zewnątrz nie zabierają powierzchni użytkowej w domu, z tym się zgodzę, pomysł dobry, ale powiedzcie mi, jak te cholerstwa umyć?? Mamy okno, które jest podzielone na trzy części, środkowe nie otwiera się wcale, lewa część otwiera się na lewo a prawa w prawo.
No i jak tu te okna umyć z zewnątrz?!
2. Drzwi
Drzwi to dla mnie do tej pory zagadka, chyba największa. Drzwi jak to drzwi, same w sobie niczym się nie różnią od tych, które są w Polsce, ale. Ale jest. Są zatrzaskowe. Wychodzisz w pośpiechu, i bum. Drzwi się zatrzaskują, Ty z roztargnienia kluczy nie masz i.. całujesz klamkę. Albo masz szczęście, i ktoś w domu jest, więc Ci otwiera, albo czekasz pół dnia na powrót współlokatora do domu.
No i jeszcze jedna sprawa, aby otworzyć drzwi, podnosisz klamkę do góry i otwierasz je, wkładając do góry nogami klucz do zamka, który także jest do góry nogami, powiedzcie mi dlaczego?! Klamkę podnosimy aby otworzyć drzwi?! No i zamek do góry nogami?! Sensu jak widać - brak.
[EDIT; zapomniałam dodać, że na szczęście w większości mieszkań w Kopenhadze, klamki do drzwi są normalne, sporadycznie można spotkać otwierane do góry. Z największą ilością tak właśnie otwieranych drzwi i zamków spotkałam się, gdy jeszcze mieszkałam w Aalborgu, na Jutlandii.]
3. Kontakty
Na szczęście takie same jak w Polsce, nie trzeba żadnych przejściówek jak w Anglii, ale..nad gniazdkiem znajduje się przełącznik, taki sam jak do włączania światła po co? Aby włączyć bądź wyłączyć prąd płynący w gniazdku. Pomysł nie taki zły, tylko troszkę utrudniający życie, bo przecież nie zawsze pamiętasz czy włącznik jest włączony czy też wyłączony i bez powodu wkurzasz się, że ta cholerna ładowarka znowu nie działa!
4. Jedzenie
Czy kiedykolwiek ktoś z Was pomyślał żeby położyć ziemniaki na kanapkę? Przyznać się. Nikt? Tak też myślałam. No jednak tutaj tacy się znaleźli, Duńczycy się nimi zajadają. Do mnie to połączenie jakoś nie przemawia.
Jesteś w Ikei, tona zakupów, wybierasz dodatki, to do kuchni, to do łazienki, tu jeszcze dywan a tam jeszcze lampka bo przyda się do stolika nocnego i nagle zgłodniałeś. Lecisz szybko do restauracji, patrzysz na zdjęcia menu i nie zastanawiając się, bierzesz, ziemniaki z gulaszem i buraczkami. Obiad jak obiad, prawda?! Tyle że buraczki to nie buraczki a.. marmolada.
To samo jest ze śledziami i kaszanką, u nas, na słono, bądź w śmietanie. W Danii, w zalewie z rodzynkami bądź cynamonem. Połączeń słodkich śledzi i kaszanek jest wiele, logiki, nie widzę.
5. Łazienka
Mieszkania w Danii są dość duże, pokoje przestronne, słoneczne a łazienki, zwłaszcza te w centrum Kopenhagi, maleńkie. Wchodzisz do łazienki, masz jeden krok do umywalki, toalety no i od razu możesz wziąć prysznic. Znajduję się on bezpośrednio nad toaletą. Tu także, jak w przypadku okien, Duńczycy mają na to wytłumaczenie - powierzchnia mieszkalna powinna być jak największa, czyli duże pokoje a łazienka i kuchnia, jak najmniejsze. Na szczęście nie wszystkie są tak zbudowane i można znaleźć dość dużą ilość z normalną łazienką i kuchnią.
6. Ubiór
Duńczycy należą do ludzi dość specyficznych. Wydaję mi się, że tutaj nikt nie zwraca uwagi na ubiór. Możesz wyjść w pidżamie, szlafroku i nikt nie zwróci na to uwagi. Nie powiem, i mi parę razy zdarzyło się wyjść w mniej wyjściowym stroju do sklepu i nie czułam na sobie wzroku dziwnie patrzących na mnie ludzi. Fajna sprawa., ale jednej rzeczy pojąć nie mogę. Lato, gorąco, rozpływasz się, marzysz o wodzie a tu idzie pani w szaliku i kurtce, czyżby jej było zimno? Chyba tak, przecież wieje wiatr i może być zimno przy dwudziestu paru stopniach, prawda?! To samo zimą, trzęsiesz się z zimna, owijasz się szalikiem najbardziej jak możesz, chodzisz po przystanku w tę i z powrotem, żeby było Ci cieplej a tu nagle wychodzi pani w sandałach z odkrytymi stopami, no jak, pytam się jak?
Dziwni Ci Duńczycy, prawda?:)
Pozdrawiam,
Pat.