Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

piątek, 22 sierpnia 2014

Hotel Golden Beach, Turgutreis, Turcja - wycieczki

Obiecuję, że jest to ostatni wpis o Turcji, ale myślę, że jeden z ciekawszych. Dzisiaj będzie o wycieczkach na które pojechaliśmy, w ofercie było ich dość dużo, ale tydzień czasu to za mało żeby pojechać wszędzie gdzie by się chciało. Wybraliśmy trzy, chyba i tak za dużo jak na tydzień ale byliśmy z nich zadowoleni. :)
Do Turcji przyjechaliśmy w niedziele wieczorem i już w poniedziałek rano wybieraliśmy wycieczki, zdecydowaliśmy się na rafting, szczerze to na rafting byliśmy zdecydowani już w dniu kupowania wycieczki i to na nią czekaliśmy najbardziej, kolejna to błękitny rejs i Turecka Amazonka - rzeka Dalyan.




Na rafting pojechaliśmy już we wtorek, musieliśmy wstać wcześnie rano bo już o 5 był wyjazd, na miejsce dotarliśmy około godziny 9 i po szybkim śniadaniu dostaliśmy kaski i kapoki, i byliśmy gotowi do drogi. Wpakowali nas wszystkich do łodzi i po około 40 minutach przyjemnego rejsu dotarliśmy do góry na którą musieliśmy się wspiąć a tam, wsiąść do busików, które lata świetności miały już za sobą, i po dość dramatycznej drodze dotarliśmy na miejsce. Dramatycznej ze względu na rodzaj podłoża po jakim się przemieszczaliśmy, czytaj droga szutrowa, bądź jej brak i baaardzo mała odległość do skarp, czytaj centymetry, na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Ja akurat miałam tę przyjemność siedzenia przy samym oknie więc widoki dawały niezły zastrzyk adrenaliny i szczerze, byłam wtedy gotowa na wszystko. 
Po dotarciu do miejsca startowego spływu dostaliśmy jeszcze wiosła oraz wszelkie instrukcje jak postępować w razie [o zgrozo!] wypadnięcia z pontonu i co robić jak już się do tej wody wpadnie oraz jak używać wiosła, i pamiętać: pod żadnym pozorem nie wypuszczać wiosła z rąk! I ruszyliśmy!





Płynęliśmy przez większe i mniejsze kaskady, zawijasy, płycizny i głębie. Ręce bolały od wiosłowania a nogi od co rusz przeskakiwania to na prawo, to na lewo i do środka. Frajda była niesamowita kiedy po przepłynięciu kaskady cała woda wpadała do pontonu, orzeźwienie murowane. Podczas spływu był kręcony film oraz robione zdjęcia, już na początku wiedzieliśmy, że będziemy musieli go kupić, pamiątka musi być. A z pontonu nie było możliwości nakręcenia tego w taki sposób jak zrobili to oni. Płynęliśmy przodem, tyłem, bokiem a i nawet wylądowaliśmy do góry nogami. W sumie po pytaniu "You want extreme?" mogliśmy się spodziewać co się stanie :) bez gadania wszyscy się zgodziliśmy i za chwilę wszyscy byliśmy już pod wodą, a ponton, nad nami. Element zaskoczenia był, ale nie było to straszne ani niebezpieczne, głębokość była optymalna, przy moich 170 cm wzrostu, mogłam normalnie stanąć na nogach, więc i spokojnie wyjść spod pontonu. Na koniec usiedliśmy na wodzie, dosłownie, i nurt pociągnął nas do busików. Cały spływ trwał około 3 godzin i był bardzo udany. Nasz opiekun/sternik nie wiem jak go nazwać, żartował i się wydurniał, chlapał nas i opieprzał kiedy nie wiosłowaliśmy jak trzeba, ale ubaw był co nie miara. Wracaliśmy bardzo zadowoleni i zmęczeni. Na miejscu czekał na nas obiad i przygotowany film ze spływu, mieliśmy szansę obejrzenia go przed zakupem, ale i bez oglądania zdecydowani byliśmy na jego kupno. Po odpoczynku, wsiedliśmy z powrotem do busów i ruszyliśmy w drogę powrotną, zdążyliśmy wrócić do hotelu na kolacje :)

Mam przygotowany dla Was filmik z raftingu, Jego rozmiar był za duży więc nie mogłam go wrzucić tutaj, prosto na bloga. Zapraszam więc do oglądania go na vimeo, a jest on  TUTAJ.











Kolejną wycieczką był błękitny rejs, spokojny po pięknej zatoce, możliwość kąpieli w morzu i opalanie tak mogłabym go określić w kilku słowach, ale powiem Wam nieco więcej :) Tym razem nie musieliśmy wstawać bardzo wcześnie, wyjazd był o 8:30 i jechaliśmy tylko do Bodrum, więc już po 40 minutach byliśmy na miejscu. Wsiedliśmy na statek, gdzie znaleźliśmy sobie idealne miejsce do opalania - na samym przodzie, i ruszyliśmy w drogę. Widoki były przepiękne, woda krystalicznie czysta, koloru turkusowego, słońce świeciło mocno, wiatr mieliśmy we włosach, czego chcieć więcej?! Po około 30 minutach zatrzymaliśmy się po raz pierwszy przy dwóch większych wysepkach gdzie mogliśmy skorzystać z kąpieli wodnych. Głębokość morza w tamtym miejscu była blisko 12 metrów, kto się bał mógł wziąć od kapitana kapok, ale woda była dość słona więc i tak utrzymywała Cię na powierzchni. Pierwszy przystanek trwał około 40 minut i płynęliśmy dalej. Przystanków było cztery, trzy na pełnym morzu a czwarty na pięknej plaży. Piasek był tak gorący, że nie można było chodzić po nim gołą stopą ale kto by tam siedział na plaży kiedy woda taka ciepła!? Dla chętnych była także możliwość zrobienia sobie zdjęcia z wielbłądem bądź przejażdżka na nim. Z powrotem w Bodrum byliśmy po 16ej. Na rejsie mogliśmy nacieszyć oko pięknymi widokami a i kąpiel na pełnym morzu jest dość niecodzienna, zalecam wzięcie kremu z wysokim filtrem bo po tylu godzinach na słońcu, na pewno się człowiek spiecze, my się spiekliśmy.. ale było warto, opalenizna taka piękna :)















A teraz Turecka Amazona czyli rzeka Dalyan. Ostatni już raz podczas naszego tygodniowego pobytu musieliśmy wstać tak wcześnie, wyjazd było o 4:20, wyobraźcie sobie moją minę kiedy o 3:30 zadzwonił budzik.. Wsiedliśmy do autobusu i sen, na szczęście, mógł trwać nadal. Około godziny 9ej zatrzymaliśmy się na śniadanie a za niedługo potem, byliśmy już na miejscu. Wsiedliśmy do łódki i płynęliśmy w siną dal, widoki były przepiękne, skały, zielony odcień rzeki i piękne wysokie trawy. Miałam okazję stanąć za sterami naszej łódki i uniknąć kolizji, wbrew pozorom to nie jest takie łatwe jak się wydaje, trzeba na prawdę uważać, bo można bardzo szybko znaleźć się w nieodpowiednim miejscu. Na pierwszym przystanku mieliśmy możliwość z dość bliskiej odległości zobaczyć jak wyglądały miejsca pochówku w dawnych czasach. Otóż bogaci ludzie wykupowali sobie niewolników, którzy przez 30 a nawet 40 lat kopali im i budowali świątynie, a raczej wnęki w skale w których po śmierci mieli zostać pochowani. Te bogatsze wyróżniają się na tle, poprzez ogromne kolumny i sklepienia. Biedniejsi musieli sami sobie, przez wiele lat, dłubać otwór w skale, gdzie ich ciało po śmierci miało być złożone. Dość dziwny sposób pochówku, ale wrażenie robi ogromne. Dość długo płynęliśmy wzdłuż rzeki i podziwialiśmy widoki, w końcu dotarliśmy do miejsca gdzie mieliśmy zobaczyć największe żółwie Careta Careta. Rybacy zachęcali je rzucanymi do wody głowami ryb i skorupiakami, udało nam się je zobaczyć na krótką chwilę i mogę potwierdzić, że są ogromne. Kolejnym punktem wycieczki była przepiękna, ogromna, piaszczysta plaża gdzie żółwie Careta Careta składają swoje jaja. Mieliśmy tam dwie godziny na plażowanie i świetną zabawę w wysokich falach. Po plażowaniu zostaliśmy zabrani na przepyszny obiad na brzegu rzeki a po nim czas na SPA i powrót do hotelu. To był jeden ze śmieszniejszych momentów wycieczki. A mianowicie udaliśmy się na kąpiele błotne! Zdjęć nie można było tam robić, ale na chwilę udało mi się przemycić aparat, żeby choć trochę uwiecznić tej taplaniny. Każdy basen z błotkiem był na innego rodzaju schorzenia, mi najbardziej przypasował basen z solanką gdzie woda była bardzo gorąca ale idealnie koiła oparzenia i łagodziła ból, bardzo przydatne po dość długim opalaniu, chyba za długim :) Kąpiele błotne trwały godzinę, a skóra po tych zabiegach była bardzo gładka i delikatna. Panie na pewno wychodziły stamtąd zadowolone, tak jak i ja :)














Tym wpisem kończę relacje z pobytu w Turcji i mam nadzieję, że Wam się podoba i może poprzez moje wpisy choć trochę zachęciłam Was do odwiedzenia tego kraju, bądź chociaż wzięcia go pod uwagę podczas planowania kolejnych wakacji. Mój pogląd na ludzi oraz samą Turcję bardzo się zmienił po tym wyjeździe, jestem przekonana, że wiele z nas myśli źle na temat turków i myli ich z muzułmanami, których znamy z wiadomości. Są to bardzo mili ludzie, pogodni, bardzo otwarci a jednocześnie bardzo różni od nas. Warto pojechać i przekonać się na własnej skórze jaka jest kultura turecka i zobaczyć jak pięknym krajem jest Turcja. Wyjazd do Turcji był jednym z fajniejszych wyjazdów w moim życiu, myślę, że wrócę tam, bo jest jeszcze parę rzeczy i miejsc, które chciałabym tam zobaczyć. 

Nie będę już Was zamęczać, ale każdego z osobna zachęcam do wyjazdu w to piękne miejsce. Z ręką na sercu mogę Wam polecić hotel Golden Beach w Turgutreis a i myślę, że jest wiele innych, które będą spełniać Wasze oczekiwania. Zachęcam do udania się na wycieczkę podczas wakacji, bardzo gorąco polecam rafting i błękitny rejs. Wrażenia jakich Wam dostarczą na pewno zapamiętacie na długo.

A Wam jak się podobały wpisy na temat Turcji? 
Udało mi się kogoś zachęcić do rozważenia tego kraju jako kolejnego miejsca na wakacje?

Jeśli ktoś jeszcze nie czytał mojej relacji to zapraszam do poprzednich wpisów:
Hotel Golden Beach KLIK 
Opcja ALL KLIK 
Animacja i obsługa w hotelu  KLIK

Miłego weekendu Wam życzę,
Pat.

6 komentarzy:

  1. Cieplej mi sie zrobiło czytając Twój wpis :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi Twoje relacje się bardzo podobały i mogłam je sobie porównać z moimi odczuciami po pobycie w Yalikavak w lipcu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że Ci przypadły do gustu :)

      Pozdrawiam,
      Pat.

      Usuń
  3. Nie wiem, co mam napisać zdjęcia wywołują ogromne wrażenia. Podziwiam za tak wielką odwagę odnośnie spływu, ja nie wiem czy bym podołała. Pierwszy raz jestem, ale będę wpadać częściej - świetny, interesujący blog. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam czytać tak miłe komentarze :) aż tak straszny spływ nie był, więc to nie odwaga a chęć dobrej zabawy :D
      Dziękuję za komentarz i zapraszam do czytania, i odwiedzania mojego bloga :)

      Pozdrawiam,
      Pat.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...