Halloweenowe Tivoli

Na trzy tygodnie przed całkowitym zamknięciem Tivoli przed zimą, park zamienia się w Halloweenową wioskę z masą upiorów, pomarańczowych światełek i dyniowych chochołów. Według mnie, to wtedy jest najpiękniejsze, ogrom światełek i lampek tworzy przyjemną atmosferę, spacerując z gloggiem w ręku czuje się jakby było się w innym świecie. Wcześniej jakoś nie było okazji, żeby odwiedzić Tivoli, na spacer wybraliśmy się wczoraj wieczorem, bo wtedy jest najprzyjemniej. Wielu ludzi chciało skorzystać z ostatnich dni, kiedy park jest otwarty bo kolejki były gigantyczne, ale to wcale nie zepsuło atmosfery.

 

Do głębi parku prowadzi droga oświetlona lampionami z dyń.

Na samym środku parku znajduje się małe jeziorko, na około którego poukładane są największe dynie znalezione w tym roku. Pięknie oświetlona restauracja z ogromną dynią na czubku, czyż to nie wygląda pięknie?!

 W całym parku zużyto 25 tysięcy dyń jako dekoracji, na każdym kroku znajdziemy chochoły i stosy dyń.

Nie możemy zapomnieć, że Tivoli to park rozrywki i to właśnie karuzele, rollercoastery, zjeżdżalnie i wszelkiego rodzaju zjazdy są Jego główną atrakcją. Od otwarcia do późnych godzin wieczornych można jeździć na wszystkich karuzelach i bawić się ile wlezie, są atrakcje dla maluchów, dla większych dzieci jak i dla dorosłych. Tivoli w swojej ofercie ma też dużą ilość restauracji, w której można spróbować duńskich przysmaków świątecznych jak i duńskiej kuchni.

Sami powiedzcie, czy tam nie jest pięknie?

Może zdjęcia nie oddają całego uroku Tivoli, ale uwierzcie mi na słowo, że jest tam bajecznie. Duńczycy często wykupują kartę wstępu do Tivoli na cały rok i przychodzą tam bardzo często, kupują lampkę wina, glogg czy też zwykłą herbatę i siedzą, całymi godzinami siedzą, rozmawiają, po prostu odpoczywają.Tivoli zdecydowanie jest jedną z większych atrakcji Kopenhagi i jedną z najładniejszych.