Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

niedziela, 25 października 2015

Mr Pumpkin - moje zmagania z dynią

Dzień dobry przy (o dziwo!) słonecznej niedzieli! Mam nadzieję, że nie zapomnieliście przestawić zegarków i ta godzina dłuższego spania dała Wam kopa do działania :) 

Wczoraj pogoda trochę popsuła mi plany, bo zapowiadali piękną słoneczną pogodę i zaplanowałam mała wycieczkę i co.. trzeba było z niej zrezygnować. Pogoda nie rozpieszczała, a wiatr, sami wiecie jak to z tym wiatrem jest, przeszywa całe ciało i marzysz tylko o tym by znaleźć się pod kocem z kubkiem ciepłej herbaty. I tak właśnie spędziłam sobotę, co tu dużo mówić, przydał się taki odpoczynek. Miniony tydzień w pracy dał mi trochę w kość więc od czasu do czasu taka leniwa sobota się przydaje. Ale żeby nie było, nie leniłam się cały czas! Wykorzystałam trochę dnia na stworzenie czegoś nad czym zbierałam się od paru ładnych dni. 

W końcu przyszedł czas na wyskrobanie straszliwych buziek na dyni, nie żebym była jakimś ogromnym zwolennikiem Halloween, po prostu lubię klimat, który daje paląca się dynia. Ten piękny, ciepły pomarańcz bijący z jej środka, zaglądający nam przez okna wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Już od paru lat, co roku, robię Mr Pumpkina i w tym roku nie mogło być inaczej, nie mogło go zabraknąć więc po południu zabrałam się do roboty.

Dynie porządnie powycierałam i narysowałam szkic tego, co mam wyciąć, zaczynając oczywiście od kapelusza, żeby łatwo wyciągnąć cały miąższ i pestki. 




Gdy dynia była już całkowicie oczyszczona od środka, mogłam się zabrać za wycinanie buźki i napisu. To właśnie napis zajął mi najwięcej czasu, dynia nie należy do najłatwiejszego materiału w którym się rzeźbi. Trochę musiałam się namęczyć, żeby moje Boo wyglądało tak jak powinno, ale w sumie nie jestem z niego aż tak bardzo zadowolona. 





Po dość długich męczarniach z pierwszą dynią stwierdziłam, że z drugą nie będę się aż tak bardzo męczyć i ze względu na wycinane kształty uporałam się z nią w niecałe pół godziny! 


Po wycinaniu, dynie umyłam z resztek tuszu i wystawiłam je na balkon, zostawiając na wietrze, żeby dać wnętrzu dyni trochę wyschnąć, żeby po wstawieniu świeczki za szybko się nie wysuszyła i nie była do wyrzucenia, w końcu ma dotrwać przynajmniej do 1ego listopada :) 


Teraz oba Mr Pumpkiny stoją sobie na balkonie i straszą przejeżdżających w pobliżu kierowców :) i bezczelnie zaglądają nam przez okna! A jak już się ściemni to dają mój ulubiony klimat.



Mam nadzieję, że Mr Pumpkiny zostaną z nami na chwilę i wieczorami będę mogła pocieszyć oko. 
A jak jest u Was? Robicie swoje dynie?
Pochwalcie się, chętnie zobaczę Wasze dyniowe zmagania :) 

Miłej niedzieli, 
Pat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...